Piotr Stróż Piotr Stróż
1296
BLOG

Czy baza mafii w PL to WSI, SB & Co.?

Piotr Stróż Piotr Stróż Polityka Obserwuj notkę 36

  

Czy baza mafii w PL to WSI, SB & Co.?

Dzisiaj urodziny Pana Prezydenta (61). Wg Wiki Pan Prezydent

„Bronisław Maria Komorowski”

nie urodził się "konkretnie w całej Polsce", ale w Obornikach Śląskich (jakieś 25 km od Wrocławia),

podano także konkretną datę - dzień, miesiąc i rok ur.

4 czerwca 1952

oraz mniej znane ciekawostki z życiorysu – myślę o epizodzie pruszkowskim (raczej nie ekponowanym, bo głośno swego czasu było o mafii pruszkowskiej):

„od 1959 do 1966 w Pruszkowie, gdzie uczęszczał do szkoły podstawowe”

„Należał do 75 Mazowieckiej Drużyny Harcerskiej w Pruszkowie.”.

  

Wszystkiego najlepszego Panie Prezydencie! I jak to się mawiało w harcerstwie  CZUWAJ DRUCHU?!

Na tę okoliczność może wypada jakąś notkę wspomnieniową, bo przecież historię podobno Pan Prezydent studiował. Zresztą nie tylko. No to wspominam.



4 VI 1952  jeszcze mnie na świecie nie było, ale pamiętam, że wtedy urodził się Pan Prezydent Bronisław, oby żył wiecznie, Komorowski.

 


 4 VI 1989  było znacznie cieplej niż dzisiaj, upalnie wręcz (i komu przeszkadzało to ocieplenie). A na balkonie miałem nalepkę okolicznościową wyborczą. Optymizm i nadzieja. Też na to, że syn się urodzi w wolnej już Polsce. Wtedy jeszcze ufałem / wierzyliśmy Lechowi W…

Pan Prezydent Bronisław zapewniał niedawno, a ja osobiście w Polsat News - słyszałem na własne uszy, że wygrał wszystkie wybory.  A te 4 czerwca 1989 to nie dość, że z jedną ręką związaną z tyłu (niestety nie słyszałem, czy konkretnie miał na myśli rękę lewą, czy też prawą), to do tego jeszcze dodatkowo  uczciwie  – czyżby pozostałe nie?

"- Wygrać w wyborach jest zawsze trudno, ale wygrać w wyborach nie do końca wolnych i demokratycznych to dopiero jest sztuka, i jeszcze wygrać stosując uczciwe metody – mówił." www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,2566,polacy-pozytywnie-oceniaja-transformacje.html

I niestety… nie wiem też czy Państwo Komorowscy głosowali razem, a jeśli tak to konkretnie gdzie i na kogo - Trójgłos o obchodach rocznic 4 czerwca.

 

 


4 VI 1992  usłyszałem o zamachu przygotowywanym przez Jana Olszewskiego i jego rząd. Niestety do dzisiaj nikt mi nie wyjaśnił na czym ten zamach stanu polegał. Po tych kilku latach odnoszę wrażenie, że to odwracanie kota ogonem w stylu dra J. Goebbelsa było i zrobiono zamach na legalny rząd przedstawiając agresora jako ofiarę i odwrotnie – podobnie jak w znanej historykom prowokacji gliwickiej i późniejszej jasnogórskiej, kiedy pielgrzyma skopanego przez Bartka Tomaszewskiego (towarzyszącego Ewie Żarskiej) ekipa Polsat News oskarżyła o napaść i zniszczenie kamery.  

 


W VI 2010  znowu się działo - wybory, tym razem prezydenckie. Pani Sędzia Agnieszka Matlak, znana wcześniej ze światłej sentencji wyroku "negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agory S.A. są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego"  tym razem popisała się darem rozróżniania programu kandydata od partii: „Sędzia Agnieszka Matlak zaznaczyła, że programu politycznego PO z maja 2007 (gdzie była mowa o prywatyzacji), na który powoływał się PiS, nie można uznawać za poglądy Bronisława Komorowskiego jako kandydata na prezydenta. Sędzia podkreślała też, że należy odróżnić program partii od programu kandydata na prezydentahttp://www.wprost.pl/ar/198970/Kaczynski-przegral-sadowa-potyczke-z-Komorowskim/. Nasz solenizant doceniając zapewne ten dar i talent sędziowski oraz niewątpliwą niezawisłość Pani Sędzi Agnieszki zwrócił się do Wyborców tymi oto słowy: „Sędzia jeszcze jest rozgrzany http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010/aktualnosci/sedzia-jeszcze-jest-rozgrzany-zalatwimy-te-sprawe-,1,3283114,aktualnosc.html.  I żeby wrócić do pamiętnego roku 1989 - PanTadeusz Mazowiecki pierwszy premier III Rzeczpospolitejznalazł się chyba nie przypadkiem na liście poparcia BK pod poz. 88.                                                                           


  

4 VI 2013 "Polska delegacja z marszałek Sejmu Ewą Kopacz na czele będzie w tym symbolicznym dniu w Pekinie." www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/wizyta-w-dzien-masakry-kopacz-czy-jest-bardziej-symboliczny-dzien-by-o-tym-mowic,329040.html


Ale notka nie będzie o tym. Raczej taka bardziej refleksyjna.

Czy to możliwe, że SB i WSI oraz inne takie tworzą mafię w PL?

Się nad tym zastanawiam, bo ostatnio przypadkiem, jeśli są przypadki (gadają, że nie ma, a owe tzw. przypadki to znaki) wpadły mi w oko i w ucho następujące 2 (dwie) przesłanki tę tezę uzasadniające:

  • ·        link do komentarza - fragmenty rozmowy Romana Kluski z Piotrem Miączyńskim i Leszkiem Kostrzewskim (GW, 14 paź 2008 r.)
  • ·        RAZ mówi o tym wprost około 7 minuty  http://youtu.be/8LLHiqXz0HA Dorota Kania "Cień tajnych służb" - wieczór promocyjny (28.05.2013) 

 

Dołożę trzecią przesłankę. Wspomnieniową właśnie.

 

Kontaktów z WSI nie miałem chyba, albo nic o tym nie wiem. W stanie wojennym piłem wódę z sowieckim oficerem od propagandy w uroczym miasteczku Strzegom (Dolny Śląsk) – stacjonowali tam „Ruskie”.  Mówił czystą polszczyzną, bez akcentu. Był tak zindoktrynowany, że na kawał o swoim przywódcy zareagował zaciśnięciem pięści i tekstem po rosyjsku (pa ruski) „ja chocziu sztoby ja żiv, maja żiena żiwa…”. Chyba nie udawał. Z takim żołnierzem chyba mogą wszystko. Wystarczy przestawić wajchę. Jakie zaangażowanie, determinacja, prawie jak nie przymierzając Pani Marszałek Ewy Kopacz.

 

Miałem też w przeszłości wątpliwą przyjemność być zapraszanym do współpracy i to nie tylko przez byłego już posła Prawa i Sprawiedliwości Przemysława (na TT Przemka) Wiplera (https://twitter.com/wipler/status/341503623286620160).

SB

Poznańscy SB-ecy czepiali się mnie za to wielokrotnie i systematycznie, różne ekipy, chyba 4 (cztery) za mną łaziły, kazały coś podpisywać, donosić, informować, jedni nawet polecali zapisać się do Teatru Ósmego Dnia, tego od słynnej ostatnio Ewy Wójciak (byłem wtedy w konkurencyjnej amatorskiej trupie, korzystającej z tej samej sali „Maski”, czy jakoś tak, w akademiku, który się wtedy nazywał Hanka Sawicka - trochę się z tym 8 Dniem skonfliktowaliśmy, a nawet poszarpaliśmy. Poszło o godziny prób chyba, a skończyło się podobno pobiciem Pawełka pod Areną, ale nie znam szczegółów, bo jakbyśmy byli razem, całą ekipą to by do tego incydentu nie doszło, zapewne). Oczywiście nie spełniałem ich życzeń, oczekiwań, poleceń służbowych, czy jak to nazwać, ale zastraszony, nękany notorycznymi zatrzymaniami (nawet w dość dziwnych okolicznościach na ulicy, kiedy wydawało mi się, że nikt nie powinien wiedzieć, że tędy pójdę o tej porze), odwiedzinami z rana na chacie zdecydowałem się na ucieczkę w Polskę i przerwanie dotychczasowego toku studiów.

Starsi to byli wyrobnicy. Spracowane, stare wygi (psy), które po odsłużeniu swego, zapewne w milicji przeszli zasłużenie na lżejszy etat w SB, by żyło się lepiej. Niezbyt kumaci. Raczej ówczesne modele BMW, ale totalnie wierni władzy ludowej i lojalni. Wieśniacy nie potrafiący się wznieść na jakiś pierwszy chociażby poziom abstrakcji, ani wysłowić nawet na jakimś poziomie. Nawet sobie z nimi za bardzo nie można było pogadać. Musiałem do nich mówić językiem prostym, i zrozumiałym, bo jak nie to przywoływali do porządku - padało ostre, suche, groźne i sakramentalne „co”, albo „tej, nie filozofuj” (- komenda taka jak na komendę u mendy lub na komendzie). Beton taki. Ale oni raczej nie mieli swojej inicjatywy. Robili co im karzą i tyle. Ślepo, posłusznie, prymitywnie.

Gorsi byli ci młodzi, wykształceni z większych ośrodków. Głodni życia, ambitniejsi i kumający bazę. Pozbawieni skrupułów i zdolni do wszystkiego. Ci mieli swoją inicjatywę i pomysły wykraczające zapewne poza standardy i zakres obowiązków służbowych, przekonani, że coś im się należy od życia że mogą („Orzeł może”) wznieść się wysoko, coś pokombinować, coś skręcić (lody), by żyło się lepiej. Ich teksty, język wskazywał, że obracają się w światku postępowym – w owym czasie, oczywiście (1979 – 1981 mniej więcej) –cinkciarze, oprychy i inne takie co to niby „rządzą” światem, tak im się przynajmniej wydaje i sami o sobie lubią informować. Wiedzieli, że liczy się kasa. Jednym z priorytetów / zainteresowań młodych wilczków z SB były też panienki, oczywiście. Wypytywali mnie np. o moją gospodynię tzn. o córkę Pani, u której mieszkałem, a której to atrakcyjności o dziwo do tego czasu jakoś nie dostrzegałem.

Reasumując to ludzie, którzy zdecydowali, że idą w tę stronę ("co nam hańba, gdy talary") - kręcić lody, by żyło się lepiej, wszystkim – oczywiście, mi też obiecywali złote góry i zieloną wyspę mianowicie, że pomogą: skończyć studia, zdać egzamin, załatwić mieszkanie, czy lokum w hotelu nawet, oczywiście też materialnie i finansowo, czy c€ś, … a jeszcze pamiętam tekst: „nie mam węża w kieszeni”, bo nie znałem / nie słyszałem wcześniej tego określenia – co zapewne miało oznaczać, że niby gościu nie jest chytry (jak nie przymierzając…, aj podaruję sobie lokalne złośliwości). Oczywiście tylko tak obiecywał, no prawie, bo raz, żeby się pochwalić chyba, że mogą i stać ich na pokój - zabrali mnie na pogaduchy do hotelu, gdzieś w centrum (Św. Marcin), a nie jak zwykle na Kochanowskiego.

Czy ci ludzie po 1989 mogli tworzyć mafię? Oczywiście, że tak, Byli do tego przygotowani, przeszkoleni i predystynowani. Potrafili posługiwać się bronią. Przede wszystkim jednak wybrali już drogę. Wiedzieli czego chcą – by żyło się lepiej, oczywiście. Z pewnością hasło „pierwszy milion trzeba ukraść” nie było im obce. Byli cyniczni, zmotywowani i zdeterminowani prawie jak Ewa Kopacz - nie zawahali by się jej użyć, nie mam co do tego wątpliwości. Mieli też swoich zaprzyjaźnionych kolesi, układy, kontakty, dostęp do tzw. światka (biznesu, półświatka, gangsterów i świadków), do źródeł informacji i do broni, a nawet jakieś wstępne struktury organizacyjne chyba już wtedy, jak wynika z moich obserwacji. Czuli się dość pewnie w swojej roli i nie krępowali się bynajmniej mówić wprost o lewych interesach. Prawdopodobnie mieli tzw. plecy.  

I tak sobie słuchając tego co mówi RAZ przypomniałem i pomyślałem, że faktycznie to był materiał na mafię - tak, jak sobie przypominam tych SB-ków, bo wbrew pozorom, chociaż im się wydawało, że nas obserwują i śledzą, to… my też mamy oczy. I uszyJ. Trudno zresztą nie zauważyć czegoś, co się rzuca w oczy.

Moje obserwacje potwierdzają, że w tym spostrzeżeniu Ziemkiewicza może coś być. Oczywiście pewności nie ma, ale zawsze to jakiś trop i światło na rzeczywistość, która nas otacza i dotyka niekiedy boleśnie.

A skoro już boleśnie, to przypomniało mi się, że wypada może zakończyć jakoś optymistycznie, żeby nie wyjść na ponuraka - pozdrowienia dla Bolka.J


ZGODA BUDUJE

"Obecni na sali: Zgoda, zgoda, zgoda."

niezalezna.pl/42003-wladza-za-wszelka-cene-demaskujemy-donalda-tuska-zobacz-wideo

http://about.me/piotrs Tu i tam pisuje, jak takom Ochotem czuje, albo cuś mnie obliguje. | "Vi sono momenti, nella Vita, in cui tacere diventa una colpa e parlare diventa un obbligo" - Oriana Fallaci. ________________ np.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka