Piotr Stróż Piotr Stróż
1240
BLOG

Czekając na Prezydenta - samolot się rozbił, ale nie było wybuch

Piotr Stróż Piotr Stróż Polityka Obserwuj notkę 5

 

Wspomnienia Ambasadora

 

Jestem sobie oto ambasadorem Rwandy i oczekuję na przylot Prezydenta mojego kraju na lotnisku wojskowym w zaprzyjaźnionej Demokratycznej Republice Kongo (Zair).

Z powodu mgły nie widzę dokładnie wszystkiego w okolicy, a tu skacze mi telefon w kieszeni - ktoś dzwoni z mojej ukochanej Rwandy. To od mojego ulubionego ministra spraw zagranicznych, który akurat nie poleciał z Prezydentem. Sobota rano, pracuje, czuwa - ot Minister.

 

Ja tu na lotnisku, a oni w kraju i wiedzą o tym co tu - skąd?

 

I mówi mi, że samolot, na który czekam się rozbił. Nie zastanawiam się skąd wiedział - on tam, ja tu - skoro dzwoni tak z rana, to musi coś wiedzieć. Musiał mu chyba ktoś powiedzieć, zadzwonić znaczy. Dobrze, że był pod telefonem akurat. Ale kto i skąd, skoro ja tu czekam i nie wiem? Aj tam, Ministerstwo już tam swoje kanały ma. Może ktoś z moich prze podwładnych, z pominięciem mnie - bezpośrednio do Ministra dzwonił. Dobrze, że miał akurat umer. I chyba na komórkę, bo sobota, to chyba nie pracuje ministerstwo? Może ten co od lutego ...

No, nie ma co gdybać, szef dyplomacji dzwoni, trzeba lecieć. No to ja szybciutko na miejsce sprawdzić - i już jestem przy wraku w ciągu kilku, kilkunastu minut. Oglądam wrak. No fakt, myślę sobie - rozbił się - o kurde, jak paskudnie - masakra - roztrzaskał się kompletnie - nie ma już wątpliwości.

 

Dzwonię do Ministra. Kurcze, chyba nie powiedziałem mu, że Szef Kancelarii Prezydenta też zginął - no ale chyba się domyśli? To chyba oczywiste, że lojalny ...

 

I tak sobie się po czasie zastanawiam, skąd właściwie wiedziałem - po tym telefonie gdzie mam iść - bo to już ponad półtora roku minęło. Jakby był przynajmniej jakiś wybuch, to bym usłyszał skąd dobiega i wiedział bym w którą stronę iść - co nie?

Chyba musiałem się kogoś zapytać o drogę. Może ambasadora tytularnego, dyrektora departamentu, albo naczelnika w departamencie Zachód. A może kogoś z miejscowych. Bo przecież nie szympansa, chłe, hłe.

 

Kto pyta nie błądzi.

 

Bym sobie przypomniał, co wtedy na gorąco mówiłem, ale filmu z nagraniem tego na Yutube już nie ma. Dobrze, że się przynajmniej wspomnienia Ministra na Portalu Gazety Uczciwej zachowały. I słyszę, że jednak w trzeciej kolejności (znaczy się już po rozmowie ze mną) chciał zadzwonić do Szefa Kancelarii, ale on już nie odebrał… było mu powiedzieć.

A może jeszcze nie wiedziałem? I tak sobie biegnę teraz myślami ku Rwa-

ndzie wspominając ojczyznę miłą - tam to by się chyba nie wydarzyło. Ani nawet w Mozambiku, czy nawet takim Kirgistanie - gdzie wprawdzie rozbił się ostatnio podobny typ przy lądowaniu, ale to cywilny był. A tu jak nie wojna, to znowu pożar łódki, podwodnej - atomowej chyba. Przedtem Kursk, teraz Jekaterynburg. Już nic nie mówiłem, ale jak już nieśli nam tę trumnę, to się bałem, czy jej aby nie upuszczą, takie kroki jakieś paradne, czy coś. Ciekawe co NATO Kataryna?

 

 

Janina Paradowska: Panu przypadła najtrudniejsza rola, pan pierwszy w Polsce dowiedział się o tym, co stało się w sobotę rano pod Smoleńskiem...

Radosław Sikorski, szef MSZ: - To prawda. To było dosłownie kilka minut po katastrofie, gdyż na lotnisku w Smoleńsku była nasza grupa przygotowawcza z ambasadorem, naczelnikiem w departamencie Wschód. Sobota rano dostaję telefon od dyrektora departamentu, rozmiary katastrofy nie były jasne..

Myślałam, że dzwonił ambasador Bahr...

- Nie, najpierw dyrektor departamentu z informacją, że samolot się rozbił, ale nie było wybuchu. I teraz dylemat: czy po takiej jednoźródłowej informacji stawiać w stan kryzysu całe państwo. Wysłałem pierwszego sms-a do premiera i zadzwoniłem do ambasadora. W ciągu kilku, kilkunastu minut ambasador był przy wraku, oglądając wrak i wtedy już niestety wątpliwości zniknęły...

I wtedy dzwoni pan do premiera, do marszałka Sejmu...

...w trzeciej kolejności chciałem zadzwonić do ministra Stasiaka, ale on już nie odebrał... No i do Jarosława Kaczyńskiego.

 

Wklejono z <http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,7761052,Sikorski_dzwonil_do_Jaroslawa_Kaczynskiego__Mam_straszna.html>

 

 

Wysłałem pierwszego sms-a do premiera i zadzwoniłem do ambasadora. W ciągu kilku, kilkunastu minut ambasador był przy wraku, oglądając wrak i wtedy już niestety wątpliwości zniknęły...

 

Wklejono z <http://baltow.salon24.pl/282543,telefon-do-bahra>

 

Fot. Lifenews

Zdjęcie ze strony wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/51,114881,10889780.html

 

 

 

http://about.me/piotrs Tu i tam pisuje, jak takom Ochotem czuje, albo cuś mnie obliguje. | "Vi sono momenti, nella Vita, in cui tacere diventa una colpa e parlare diventa un obbligo" - Oriana Fallaci. ________________ np.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka